W tym odcinku „Koronoparanoi” zajmę się omówieniem w większości absurdalnych obostrzeń, nakazów i zakazów wprowadzonych przez polski rząd w ramach walki z koronawirusem. Uwięzienie w domach, szkodzące nam maseczki i rękawiczki, 2 metry odległości między domownikami na ulicy, czasowy zakaz wstępu do parków i lasów. To nie komedia Barei, tylko nasza rzeczywistość.

Ci, którzy sprzeciwiają się ograniczeniom, są dzisiaj krytykowani za brak szacunku dla chorych i dla wspólnego bezpieczeństwa. To odwrócenie wartości. Benjamin Franklin powiedział dawno temu znamienne zdanie: „Ludzie, którzy dla tymczasowego bezpieczeństwa rezygnują z podstawowej wolności, nie zasługują ani na bezpieczeństwo, ani na wolność”.

Bezprawne prawo

W poprzednim artykule wykazałem, w jak wysokim stopniu ogólnonarodowa, przedłużająca się kwarantanna wpłynie na zwiększoną śmiertelność i ogromną skalę ludzkich nieszczęść. Zmuszenie Polaków do pozostania w swych domostwach stanowi zarazem pogwałcenie prawa i złamanie konstytucji, która mówi:

Art.  52.  [Wolność przemieszczania się]

  1. Każdemu zapewnia się wolność poruszania się po terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz wyboru miejsca zamieszkania i pobytu.
  2. Każdy może swobodnie opuścić terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.
  3. Wolności, o których mowa w ust. 1 i 2, mogą podlegać ograniczeniom określonym w ustawie.

Szczegółowo omawia to w analizie dla portalu Bezprawnik mec. Monika Cichocka. Po pierwsze, zakazu, o którym mowa w pkt. 3, nie można wprowadzać w drodze rozporządzenia, tylko ustawy. Minister zdrowia, wydając rozporządzenia dotyczące kwarantanny, przekroczył swoje uprawnienia. Po drugie, ograniczenia te nie mogą naruszać istoty wolności i praw, o ile nie został wprowadzony stan nadzwyczajny. Wiemy, że to się nie stało, gdyż naraziłoby to rząd na konieczność przesunięcia wyborów prezydenckich i wypłacenie odszkodowań przedsiębiorcom. Po trzecie, istnieje zasadnicza różnica między „ograniczeniem SPOSOBU przemieszczania się” i „zakazem przemieszczania się”, wprowadzonym w rozporządzeniu.

Teatr absurdu

Polacy bardzo źle znoszą uwięzienie w czterech ścianach. Zewsząd dochodzą sygnały na temat nadgorliwości policji, zmuszonej do egzekwowania wobec obywateli nieudanych pomysłów władzy. Zniechęca to spore rzesze osób nawet do krótkich spacerów czy przebieżek.

Do tej pory sanepid wydał decyzje o nałożeniu kar na łączną sumę 9 mln złotych; przykładowo za zwykłą jazdę na rowerze (sic!). Za nierespektowanie zakazów grozi nawet 30 tys. złotych kary! Przy czym interpretacja, co stanowi wykroczenie, a co nie, jest niezwykle płynna i subiektywna.

Mąż z żoną może spać w jednym łóżku (przynajmniej jak na razie…), jednak po wyjściu z mieszkania są oni zmuszeni oddalić się od siebie na odległość dwóch metrów, by po wejściu do samochodu z powrotem usiąść koło siebie i ściągnąć maseczki, które od czwartku 16 kwietnia muszą nosić niemal wszyscy. Jest to gwałt na naszej inteligencji.

Pod opublikowanym na YouTubie filmem Phila Koniecznego pt. „Pandemia strachu i bieda w Polsce – Kryzys stulecia” (w ciągu dwóch tygodni obejrzało go niemal 2 mln osób) znalazł się m.in. taki komentarz autorstwa „Darka Cocteau”:

Tu nie chodzi o logikę, tylko o tresurę, żeby ludzie z deficytem IQ pilnowali wszystkich innych, bo policji jest za mało. Tak samo robiła władza radziecka, jak dzieci w przedszkolach uczyła, jak wygląda typowy kapitalista szpion. Potem gównarzeria donosiła czekistom na każdego starszego sąsiada, co chodził w czymś podobnym do garnituru. Nieważne, że śpisz z żoną w jednym łóżku. Masz chodzić 2 m od niej na ulicy, bo tak. Nie wolno wiedzieć lepiej, niż komunistyczna władza. Nie wolno myśleć. Nie wolno zadawać pytań. Zdrowa jednostka przyjmuje polecenia i działa automatycznie. Refleksja to zbrodnia.

Minister zdrowia: Polacy, nie dbajcie o formę!

W chyba najbardziej kuriozalnej i na swój sposób szkodliwej wypowiedzi minister zdrowia Łukasz Szumowski stwierdził, iż Polacy nie potrzebują teraz budowania formy (konferencja prasowa z 31 marca). Był to obraz olbrzymiej niekompetencji. Forma fizyczna, ale i psychiczna są nam niezmiernie potrzebne, zwłaszcza teraz.

Na nasz mózg zbawienny wpływ ma obcowanie z naturą, szczególnie z ekspozycją na słońce. Już po godzinie przebywania w lesie lub parku czas koncentracji uwagi zwiększa się o 20%, poprawia się również pamięć. Samo patrzenie na zieleń za oknem przez 20 minut powoduje, że spada poziom kortyzolu (hormonu stresu) w ślinie. Pisałem o tym zresztą na podstawie badań naukowych w swojej ostatniej książce.

Może być tak, że wirus nas nie opuści i będziemy się musieli nauczyć z nim żyć. Aktywność fizyczna i zdrowie psychiczne pozytywnie wpływają na cały system immunologiczny, więc Polacy powinni budować swoją formę w kontekście pandemii rzekomo tak niezwykle groźnego koronawirusa. Wydaje się to dość oczywiste. W eter poszedł więc przekaz wywołujący u sporej części społeczeństwa poczucie niesprawiedliwości i opór.

Zabroniono nam biegać i jeździć na rowerze (vide mandaty dla biegaczy w Poznaniu). A jednocześnie ludzie masowo mogli (i mogą) zarażać się w pracy, w sklepach i w kolejkach. W Finlandii wręcz zachęca się do jazdy na rowerze, która nie tylko poprawia odporność, ale też powoduje zwiększenie dystansu oraz krótszą interakcję między użytkownikami dróg i ulic.

Politycy, dziękujemy Wam za te zakazy, które możecie tak szybko i wspaniałomyślnie odwołać!

Rząd – pod presją płynącej zewsząd krytyki – bardzo szybko wycofał się z idiotycznego zakazu wstępu do lasów i parków. Ogłoszono go konferencji prasowej 31 marca. Obowiązywał on od 3 do 19 kwietnia. W dniu jego obwieszczenia mieliśmy w Polsce 2311 potwierdzonych przypadków zakażenia, a w momencie otwarcia lasów i parków, ogłoszonego 16 kwietnia – 7918, czyli 3,5-krotnie więcej.

Rzuca się w oczy brak logiki i konsekwencji. Tak będzie się działo z większością innych bzdurnych obostrzeń. Rząd na konferencjach będzie ogłaszał sukces ze spłaszczeniem krzywej zachorowań, premier będzie przez 10 minut dziękował wszystkim za cierpliwość, po czym etapami wspaniałomyślnie będzie się z pompą rezygnować z absurdalnych zakazów.

Obowiązek noszenia maseczek może i byłby częściowo skuteczny pod warunkiem, że wszyscy nosiliby profesjonalne maseczki, takie jak przeznaczone są dla medyków w szpitalach. Tymczasem Polacy noszą (o ile w ogóle) zwykłe jednorazówki, chusty, szale i inne szmatki. Praktycznie w żaden sposób nie chronią one przed rozprzestrzenianiem się koronawirusa.

Maseczki noszone zbyt długo same w sobie stanowią zagrożenie epidemiologiczne. Zbierają się na nich wirusy, bakterie, utrudniają one oddychanie i powodują zaparowywanie okularów, co stanowi niebezpieczeństwo np. na drodze. Bardzo groźne, nawet pod kątem kardiologicznym, jest też bieganie maseczkach z uwagi na większe zapotrzebowanie mózgu na tlen i pot spływający na materiał, co dodatkowo utrudnia oddychanie.

Na te tematy wypowiadali się różni lekarze, m.in. prezes fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń dr Paweł Grzesiowski w nagraniu dla portalu ABC Zdrowie. W jednym z wcześniejszych wywiadów mówił on:

Czy miałoby sens wprowadzenie noszenia maseczek w miejscach publicznych w celu radykalnego ograniczenia rozprzestrzeniania się epidemii?

 Nie popieram koncepcji, które nakazują noszenie masek wszystkim ludziom przez cały dzień i wszędzie. Maseczka ma nas chronić podczas kontaktów z innymi ludźmi, więc można ją nosić tam, gdzie ich spotkamy: w aptece, na poczcie, w autobusie. Ale maseczka chroni nas tylko przez określony czas, przed bezpośrednim wpływem aerozolu z dróg oddechowych chorego.

Maseczki powinny z zasady stosować osoby chore. Ponieważ wiemy, że część z nas przechodzi chorobę bezobjawowo, możemy zakrywać maską nos i usta, kiedy idziemy do ludzi. Ale dotyczy to zamkniętych, niewentylowanych pomieszczeń, gdzie gromadzi się jakaś grupa ludzi.

Dziś musimy przestrzegać odległości dwóch metrów od siebie nawet w pracy, w sklepach i miejscach publicznych, zakładanie maski staje się więc zbędne. Natomiast chodzenie w masce po pustej ulicy, po parku czy po lesie jest absolutnie niepotrzebnie, bo wirus nie przenosi się drogą powietrzną, nie fruwa w powietrzu, źródłem wirusa jest inny człowiek.

 Co jest lepsze dla zdrowia ogólnego: maseczka czy izolacja? Czy noszenie osłony na twarzy nie jest lepsze społecznie, zdrowotnie i ekonomicznie niż kompletna izolacja?

 Ani noszenie maseczki, ani izolacja nie są stuprocentowo skuteczne. Maski mają różne filtry, wiele osób nosi maski własnej roboty, które niczego nie filtrują, zatrzymują tylko duże krople. Jeśli się je nosi przez wiele godzin, ich aktywność jest żadna, są nasiąknięte śliną i same stanowią zagrożenie epidemiologiczne.

Izolacja z kolei rzadko kiedy jest pełna. Musimy wychodzić do sklepu, do pracy czy po to, by zaopiekować się kimś bliskim.

Tu z kolei mówił o zagrożeniu, jakie niesie ze sobą dłuższe noszenie rękawiczek i maseczek:

Czy rękawiczki plastikowe i gumowe przenoszą SARS-CoV-2? Pracownicy sklepów spożywczych w plastikowych bądź gumowych rękawiczkach przyjmują gotówkę od klientów, a następnie w tych samych rękawiczkach skanują zakupy następnym klientom bądź przygotowują dania na wynos w bistro, dotykając bezpośrednio tymi rękawiczkami produktów spożywczych. Czy w ten sposób przenoszą SARS-CoV-2, jeśli był on obecny na przyjętych wcześniej banknotach?

Oczywiście. Każda rękawiczka, tak jak każda inna powłoka, może przenieść wirusa. Wirus dłużej żyje na plastiku niż na skórze rąk. Chodzenie w maskach przez długi czas może nawet zwiększyć ryzyko przeniesienia wirusa, niż je zmniejszyć. Ja uważam, że noszenie rękawiczek przez kilka godzin jest błędem.

Czy logiczne jest, aby nosić maski w otwartym terenie, bez kontaktu z innymi osobami? Oczywiście nie. Po raz kolejny za to wprowadzono obostrzenia, które na pierwszy rzut oka może wydają się logiczne, jednak w praktyce okazują się nie tylko nieskuteczne, ale też mogą przynosić negatywne skutki.

Naród w służbie policji i koncernów farmaceutycznych

Już wyobrażam sobie policjantów, którzy czyhają w lasach i parkach na biegaczy bez maseczek…. Wg ministra Szumowskiego mamy je nosić do czasu wynalezienia szczepionki i wdrożenia jej na polski rynek. O szczepionkach, błyskawicznych pracach nad nimi, działaniach WHO i koncernów farmaceutycznych napiszę jeszcze w jednym z kolejnych artykułów.

Na koniec chciałbym się odnieść do słów premiera RP Mateusza Morawieckiego, który w jednym z ostatnich wywiadów mówił, że nakaz zachowywania odległości dwóch metrów między domownikami w przestrzeni publicznej jest zasadny. Premier motywował swoją opinię tym, iż ułatwiamy w ten sposób pracę policji… Panie premierze, czy naszym obowiązkiem jest służenie policji, czy też to policja powinna pomagać społeczeństwu? Wydawało mi się, że ten pierwszy przypadek jest zarezerwowany tylko dla państw autorytarnych. A może rzeczywiście to jakaś tresura narodu? Skoro godzimy się na takie absurdy, to zgodzimy się również na każdą ustawę, każde głosowanie i każde ograniczenie naszej wolności!? Zaczynam odnosić wrażenie, że to już nie chodzi o nasze bezpieczeństwo, a o… kontrolę. A najlepszym narzędziem kontroli jest strach.

Paweł Dudziński

 

Czytaj „Koronoparanoja, cz. 1 – Kostucha nie śpi i zabiera najpierw biednych…”

Wkrótce na Portalu Ludzi Sukcesu www.centrumbiznesowe.info kolejny artykuł z serii „Koronoparanoja” wraz z ilustracjami Ali Hanny Murgrabii. Zapraszamy też na nasz profil facebookowy.

Jeśli powyższa praca przedstawia dla Ciebie wartość, możesz teraz w ramach wdzięczności zamówić moją najnowszą książkę pt. „Twój Wielki Plan”. Publikacja ta da Ci sporą dawkę wiedzy psychologicznej i motywację do działania w okresie “koronoparanoi”.

W trudnych czasach kryzysu zachęcam także Ciebie lub Twoją firmę do bezpłatnej konsultacji w zakresie wsparcia kredytowego. Centrum Biznesowe „Info” współpracuje ze wszystkimi polskimi bankami, największymi integratorami bankowymi, instytucjami pozabankowymi i funduszami, a także pomaga uzyskać wsparcie publiczne m.in. ze środków unijnych i BGK (w tym przeznaczonych na walkę ze skutkami pandemii COVID-19). Powiedz o nas także swoim znajomym. Zapraszamy do działu „Kontakt”.